zielona Sri Lanka w otoczeniu duchów
Wozy świątynne przetaczają się po ulicach Sri Lanki podczas hinduskich świąt. Częścią obrzędu jest spektakularne chodzenie po ogniu. Wierni - od małych dzieci zaczynając, na starcach kończąc - kroczą po chodniku z rozżarzonych węgli bez najmniejszych nawet oznak bólu czy też oparzeń. Niektórzy z nich przebijają sobie żelaznymi szpikulcami policzki i języki, a jeszcze inni zwisają na wbitych w ciało hakach. A wszystko to przy wypełniającym powietrze huku bębnów oraz przeciągłych pieśniach intonowanych przez pielgrzymów.
Na Sri Lance główne religie przenikają się wzajemnie, łącząc się zarazem z dawnymi wierzeniami w bóstwa natury. Istnieje bowiem głębokie przekonanie, że choroby i inne nieszczęścia są przynoszone przez złe duchy. Stąd też niemal ciągle odprawia się tradycyjne obrzędy mające na celu wypędzenie duchów z ciał nieszczęśliwych ofiar. Biciem w specjalne bębny demonów egzorcyści przywołują duchy, żeby przemówiły przez usta pacjenta i tym samym wyjawiły swe żądania. W czasie ceremonii "tańca diabłów" miotają się i skaczą tancerze w budzących grozę maskach symbolizujących demony. Ryczący i wdrapujący się na belki budynków "duch szału" jest szczególnie przerażający. Główny egzorcysta, który ma kierować innymi, jest przebrany za pana demonów - Wesamuniego.
Rytuały te rozwinęły się w widowiskowy teatr ludowy, swoistą atrakcję dla turystów, przy czym jednak nie tracą one nic ze swojego pierwotnego charakteru, tj. ceremonii, w czasie których uzdrawia się chorych opętanych przez demony.
Komentarze
Prześlij komentarz