w epoce snu (2)
Na skałach w Mootwingee w Nowej Południowej Walii widnieją malowane oraz rzeźbione przez aborygenów wizerunki ludzi, kangurów, emu, węży, a także ślady ludzkich dłoni i stóp. Z kolei wyżyna Kimberley w północno-zachodniej Australii słynie z malarstwa naskalnego przypisywanego istotom zwanym Wandjina - praprzodkom, którzy stworzyli świat, wykonali malowidła i zniknęli pod ziemią. Ich obecni potomkowie muszą każdego roku retuszować i odnawiać dzieło praprzodków, żeby spadł deszcz, a życie odrodziło się w całej swej pełni i obfitości, zupełnie tak, jak to było za czasów Wandjina.
W świecie aborygenów nic nie dzieje się przypadkowo. Przedwczesna śmierć, ciężka choroba, krzywdy i niepowodzenia - to wszystko przypisuje się duchom i czarnej magii stosowanej przez nieprzyjaciół. Czarownicy aborygenów wiedzą jak ugodzić ofiarę na odległość "celując kością" i ciskając nią albo kijem w kierunku ofiary, jednocześnie nucąc monotonne zaklęcia i życząc ofierze wszystkiego co najgorsze.
Jeden z amerykańskich antropologów podaje przykład człowieka, który zachorował, gdy odkrył, że czarownik "wycelował w niego kość" i pozostawał chory, mimo iż lekarz z misji nie znalazł żadnych fizycznych przyczyn jego choroby. W końcu doktor zagroził czarownikowi i jego uczniom wyrzuceniem z terenu misji. Wówczas czarownik zwrócił się do ofiary zapewniając chorego, że nie rzucił na niego żadnych uroków. Ten natychmiast powrócił do zdrowia.
Wtajemniczony może wyleczyć ofiarę magicznym sposobem wyciągając "złego", który wstąpił w jego ciało i ostentacyjnie odrzucając go na dużą odległość. Może także podążyć za odchodzącą duszą umierającego i przyprowadzić ją z powrotem do ciała.
Komentarze
Prześlij komentarz