historie o zombi (3)
W 1918 roku wielka faktoria należąca do Haitańsko-Amerykańskiej Kompanii Cukrowniczej pilnie potrzebowała robotników. Za dostarczenie siły roboczej oferowała nagrodę. Pewnego dnia zjawił się czarny człowiek z Colombier, który przyprowadził grupę 9 mężczyzn o dziwnym wyglądzie. Powłóczyli nogami, a ich oczy były szkliste i pozbawione wyrazu. Sprawiali wrażenie otępiałych, bezmyślnych istot. Zaoferował ich jako znakomitą siłę roboczą i wyjaśnił, że są biednymi, tępymi prostakami z gór. Ludzi tych skierowano do pracy na plantacji trzciny cukrowej. Ich szef inkasował cotygodniowy zarobek.
Nad zombi ulitowała się żona bezwzględnego wyzyskiwacza. Kiedy mąż wyjechał, zabrała biedaków do miasta i kupiła im suchary. Nie wiedziała, że piekarz nafaszerował pieczywo solą. Kiedy zombi zjedli suchary, pojęli, że są martwi i powrócili na cmentarz, z którego ich odkopano. Rozgrzebali rękami ziemię na mogiłach i złożyli w nich swe udręczone ciała, by wreszcie zaznać zasłużonego odpoczynku.
Nad zombi ulitowała się żona bezwzględnego wyzyskiwacza. Kiedy mąż wyjechał, zabrała biedaków do miasta i kupiła im suchary. Nie wiedziała, że piekarz nafaszerował pieczywo solą. Kiedy zombi zjedli suchary, pojęli, że są martwi i powrócili na cmentarz, z którego ich odkopano. Rozgrzebali rękami ziemię na mogiłach i złożyli w nich swe udręczone ciała, by wreszcie zaznać zasłużonego odpoczynku.
Komentarze
Prześlij komentarz