Przejdź do głównej zawartości
Tybet pełen magii
Tybetańscy lamowie, pustelnicy i asceci poświęcają się medytacji i innym zajęciom duchowym nie przez wiele lat, ale przez wiele żywotów i - jak się wierzy - w rezultacie zyskują ogromną sławę dzięki nadprzyrodzonym mocom, jakimi zaczynają dysponować.
Uważa się, że potrafią sprawować kontrolę nad demonami i porozumiewać się z duchami zmarłych, wpływać na pogodę, uzdrawiać i zabijać na odległość, latać i poruszać się z nadnaturalną prędkością. Dysponują też zadziwiającymi siłami odporności, włączając w to zdolność zachowania normalnej ciepłoty ciała, mimo że temperatura otoczenia spada poniżej zera: mogą bez szkody dla zdrowia pozostawać skuleni nago na śniegu lub w mroźnych grotach na wysokości ponad 500 m n.p.m. Podobno są w stanie uczynić swe ciało tak lekkim, aby usiąść na źdźble jęczmienia.
Zarówno lamowie, jak i świeccy czarownicy są tradycyjnie wzywani, by zagwarantować dobre zbiory, wyleczyć z choroby, wypędzić złe duchy i odwrócić wpływ złych mocy. Potrzebni są także, aby zjednać przychylność miejscowych bogów i duchów, a tych są całe legiony: bogowie gór i lodowców, wężowe bóstwa zamieszkujące głębiny jezior, duchy przynoszące zarazę i diabelskie istoty pod wodzą Bezlitosnej Krwawej Głowy - demona mieszkającego w 19-piętrowej czarnej fortecy.
Lamowie i egzorcyści są potrzebni dla zapewnienia opieki przed hordami złych duchów zwanych shrindi, którym zazwyczaj przypisuje się ściąganie chorób i nieszczęść.
Każdy może zostać lamą, lecz tylko osoba o specjalnej duchowej formacji może być nawiedzana przez duchy i demony, które przez nią przemawiają i objawiają się światu.
Medium wpada w trans zazwyczaj przy rytmie gry na bębnach i monotonnym, śpiewnym zawodzeniu. Duch wstępujący w ciało medium wyjaśnia czego żąda i co w tym celu należy uczynić. Medium może też zostać nawiedzone przez zwierzę - małpę lub jaka albo przez żyjącą czarownicę, która informuje wieśniaków, co mają zrobić, aby nie obrażać jej sióstr i nie ściągnąć na siebie ich przynoszącej nieszczęścia uwagi.
Komentarze
Prześlij komentarz